poniedziałek, 9 maja 2016

II turniej z cyklu "Bitwy o Śląsk III"

7 maja 2016r. był dniem bardzo ciekawym,  w tym dniu po raz kolejny odbył się turniej w Chorzowie. Organizator (mój idol) Rahumene jak zawsze stanął na wysokości zadania.
 27 graczy rozpoczęło rozgrywkę o dukaty, gdzie zwyciężył "nowy gracz" Albercik, znany w środowisku Olbracht.
Dzięki przeprowadzce, figurki miałem spakowane już 2 tygodnie temu, dodatkowo pożyczyłem Wolontarzy od Olbrachta (jeszcze raz dziękuje) i mogłem się pobawić.
Zagrałem 3 różnymi rozpiskami (przeciwnik wskazywał numer), gdzie prawie każda trafiła mi dobrze pod przeciwnika.
Pierwsza gra to gra z Mojżesz_Winnetou (Szwecja) wybrał sobie spotkanie z Gosiewskim :) Zagraliśmy zajęcie pozycji, efekt paniki padł na husarię (!!!). Pierwsze ruchy to zajęcie punktów przy wzgórzu. Druga tura to zebranie husarii (dołączony Gosiewski+plus podbicie) i strzelanie. Lepiej mi poszło, ale trzecia tura to mega błąd przeciwnika. Zamiast ataku lub uniknięcia walki, podszedł mi pod husarię, gdzie ona łatwo sobie poradziła z rajtarią krajową (dodatkowo stracony dowódca). Na prawym skrzydle, rajtarzy odnieśli sukces z moimi dragonami, ale potem ich zebrałem. Dodatkowo po przegranej walce ustrzeliłem głównodowodzącego. Mimo kilku testów dragoni szwedzcy pilnowali wzgórza.
Kolejna tura to ruchy przygotowujące atak na wzgórze i ostrzeliwanie dragoni. Mimo utraty podstawki nadal zdali test. Atak i straciłem podstawkę husarii (w ogniu obronnym), zdałem test i pogoniłem chłopaków. Potem zająłem następny punkt kontroli i zakończyłem bitwę. Wynik 13:0 (6 za scenariusz, 3 za swoje +4 za przeciwnika straty).
Druga gra to spotkanie starych znajomych Eryk i ja. Moskwa podręcznikowa na 11 PS, a przeciwnik wybrał sobie Partyzantów na 5PS. Efekt idealnie wyczerpanie +  entuzjazm, gorzej ze scenariuszem bo zasadzka. Pierwsza tura to wzajemne ataki, gdzie Partyzanci byli górą. Druga tura już nie tak różowo i zaczęły się ucieczki. Tu było wesoło, gdyż krawędź moja była po stronie, gdzie były siły Eryka, a jego gdzie moja. Jednostki uciekające były łakomym kąskiem dla mnie, a ja tak uciekałem, żeby podchodzić i blokować szarże przeciwnika. Następne tury to kolejne walki i strzelania (wyjątkowo dobrze mi szło, trafienia na 2!!) i tak się skończyło. Zabrakło jednej podstawki i byłby idealny remis.
3 gra z gospodarzem, na polu bitwy pojawił się Oskierka przeciwko Koronie. Opóźnienie przeciwnika, ja bronie wzgórz i mam efekty entuzjazm i niesubordynacje na kozakach z rohatynami. Z zwiadu opóźniam pancernych i wybieram dalekie obejście. Leszek w pierwszej turze podjeżdża do wzgórza, ja ostrzeliwuje i odnoszę sukcesy. Kolejna tura to pewne szarże, więc atak następuje na pierwsze wzgórze, ja atakuje na lewym skrzydle. Walkę przegrywam, ale wycofuje się w dobrym szyku, jedna jednostka ucieka, ale w następnej turze jest zebrana. Na drugim skrzydle w następnej turze następują szarże, ale mimo sukcesów pozostajemy w miejscu, wzgórze nadal się broni. Wychodzi moje dalekie obejście i powstrzymuje wyjście jednostek na lewym skrzydle. Ostatnia szansa Leszka to atak na drugie wzgórze i tam przegrywam walki wręcz, ale powstrzymuje jego jednostki, żeby zajęły mi wzgórze. Mimo dużych strat (zwartość bardzo duża), powoduje że wynik dla mnie to 8:0.
Zająłem 4 miejsce, przy czytaniu wyników 6, ale zostało to zrewidowane.
Bardzo dobrze się bawiłem. Fotek brak bo nie wiem gdzie jest aparat, a telefon chorował na niski poziom energii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bitwa pod Konotopem

Nie sądziłem, że od mojego ostatniego wpisu minie ponad rok czasu. Plany były ogromne, ale  jak zawsze życie je weryfikuje.   W sobotę 13 ma...